Tanasis PBF

#1 2012-08-14 02:33:55

Lothar

Administrator

Atak Phang

Nadszedł ten dzień grozy, w którym całkowite odcięcie twierdzy Phang od świata zewnętrznego, poprzedził jedynie wymarsz wojsk. Wszelka przyczyna tych działań została za zamkniętymi bramami wraz z, jak się później mawiało, jakąkolwiek litością przyszłych najeźdźców. Ogromna, niemalże trzydziestotysięczna armia, której wymarsz trwał cały dzień, została poprowadzona przez samego Wielkiego Monarchę Votlanda z roku Asków. Było to 33. przeliczenia Ajoitus Roku Zmian.

Tak się złożyło, że w tym samym czasie Fjelfolkowie wysłali wsparcie do ich obleganego już fortu. Nie spodziewali się armii Phang na drodze do swojego celu – salwowanie się ucieczką doprowadziło jedynie do pościgu. Ze względu na to, że posiłki liczyły sobie ledwie ponad siedem tysięcy wojowników, tej walki Fjelfolkowie nie mogli wygrać. Mieli jednak przewagę terenu i ludzi, którzy zawczasu byli przygotowani w dziedzinie kontr działań, więc ucieczka stała się bardzo realną szansą na przeżycie. Początkowo decyzja dowódcy Phang o wysłaniu galopem ciężkiej jazdy konnej wydawała się odrobinę brawurowa. Pomimo potężnych pancerzy i zdolności tych kilku setek jeźdźców, ciężko było zrozumieć jak chcą oni mierzyć się z wielotysięczną armią posiadającą dodatkowo tysiąc pikinierów. Odpowiedź nadeszła niesamowicie szybko. W sumie nie odpowiedź, tylko dodatkowe pytania i nie nadeszły, lecz nadleciały. Słońce zostało przysłonięte skrzydłami setek ogromnych ptaków, na których grzbietach można było wkrótce dostrzec łuczników. Widok był równie paraliżujący co strzały, które wkrótce miały spaść na uciekinierów. Strzały, których opad bardzo wyraźnie był skupiony w rejonie o zagęszczonej ilości pik. Próbowano strącić z przestworzy niebiańskich jeźdźców, lecz mieli oni tą przewagę, że mogli strzelać całkowicie spoza zasięgu w oddziały setki metrów niżej. Straty jakie mogłoby wyrządzić prawie pół setki ciężkiej konnicy oddziałom pozbawionym pikinierów i w rozsypce podziałało bardzo trzeźwiąco na dowódców Fjelfolków. Ogromne ilości oliwy, które były wiezione w zapasach dla fortu, zostały rozdysponowane między rączych jeźdźców Silmät tuulen, którzy kilkukrotnie odcinali konną pogoń rozległymi pasmami ognia. Wciąż nękani strzałami, uciekinierzy zaczęli ewakuować się w kierunku rzadkiego lasu iglastego. Całymi dniami trwały te podchody, gdzie strzały lecące wysoko z nieba znajdywały raz na jakiś czas swoje ofiary – drogę przejścia armii Phang miało znaczyć pasmo leżących i niepogrzebanych ciał setek Fjelfolków. Odwlekać nieuniknionego nie można było jednak w nieskończoność – przed dotarciem do lasu wojownicy na ptakach bojowych obniżyli lot, oddali celniejsze strzały w najbliższe jednostki i pozwolili konnicy zrobić resztę. Szarża konna została zasypana gradem bełtów i strzał, kilka rozproszonych grupek pikinierów zdołało nawet zatrzymać niektórych jeźdźców, lecz impet uderzenia nawet konających jeźdźców pozostawił za sobą całe stosy trupów. Ci co zdołali przeżyć i byli zdolni do ucieczki, znaleźli schronienie w lesie; reszta już na zawsze miała pozostać w miejscu pogromu.

Gdy cały trzon armii Phang dotarł do tegoż lasu, sytuacja pozornie im przychylna całkowicie zmieniła swoje oblicze. Pojawiły się głosy protestu odnośnie sposobu potraktowania nieagresywnych Fjelfolków, a także samych przyczyn kampanii. Coś, co początkowo wyglądało jak większa żołnierska sprzeczka, skończyło się krwawym rozłamem. Tysiące pikinierów i tarczowników postanowiło zbrojnie wystąpić w obronie zmasakrowanych już Fjelfolków. Protestujący okazali się jednak zbyt nieliczni na zdziałanie czegokolwiek i za mało zdyscyplinowani. Niemalże natychmiast zostali otoczeni przez elitarne oddziały Vizad, którze mając przewagę wyszkolenia i wielokrotnie większej liczebności, powoli i skutecznie eksterminowały buntowników. O małych stratach wśród tych sił porządkowych świadczy w dużej mierze udział tysięcy kuszników, którzy zasięgowo zabili prawie połowę otoczonych rebeliantów. Jak by jednak nie patrzyć armia Phang została uszczuplona o prawie dwa tysiące pikinierów i około tysiąca tarczowników. W trakcie zamieszek nie zauważono kilku sabotażystów Fjelfolków, którzy wychynąwszy z lasu, podpalili paręnaście wozów z zaopatrzeniem. Na tym jednak pasmo nieszczęść Phang się nie skończyło. Gdy tylko ruszono w pogoń za niedobitkami, las został podpalony przez uciekających, co efektywnie zmusiło najeźdźców do szalonej ewakuacji ze strefy zagrożonej. Nie obyło się także bez ofiar, szczególnie wśród zaopatrzenia, które zaczynało już powoli dawać się we znaki. Wkrótce także zaobserwowano ogromne kłęby dymu na horyzoncie. Każdy możliwy las i pole, wszystko co mogłoby w jakikolwiek sposób wspomóc Phang przy oblężeniu czy długiej drodze, płonęło. Mała ilość jedzenia, potrzeba znalezienia skrawka lasu do budowy spalonych części sprzętu oblężniczego – te wszystkie rzeczy miały się teraz stać codzienną bolączką agresorów. Mimo że straty Fjelfolków były straszliwe, jedna rzecz wyszła im bardzo dobrze – opóźnili oblężenie twierdzy o kolejne kilkanaście dni, co dało im niezbędny czas do przygotowań.



Oddziały Fjelfolków (łącznie 9 oddziałów, ~7 tysięcy, koszt 181 mln #):
1x Miecznicy
1x Tarczownicy
1x Pikinierzy
2x Łucznicy
1x Kusznicy
1x Konnica lekkozbrojna
1x Silmät tuulen
1x Salamat taivaasta

Oddziały Phang (łącznie 53 oddziały, ~29 tysięcy, koszt 1402 mln #):
5x Tarczownicy
5x Pikinierzy
4x Łucznicy
4x Kusznicy
4x Konnica ciężkozbrojna
20x Vizad
2x Zydersi
7x Wojownicy Qesadah
2x Neroth



Utracone oddziały:

Fjelfolkowie:
1x Miecznicy
1x Tarczownicy
1x Pikinierzy
2x Łucznicy
1x Kusznicy
1x Salamat taivaasta

Phang:
1x Tarczownicy
2x Pikinierzy
2x Konnica ciężkozbrojna

Done.

Offline

 

#2 2012-08-14 02:35:39

Lothar

Administrator

Re: Atak Phang

Dźwięk rogów i bębnów setek Zydersów niósł się po horyzont, niosąc otuchę na swych towarzyszy, jak i budził grozę w sercach obrońców twierdzy. Zmęczeni trudami podróży Phang, byli jednocześnie zdeterminowani i żądni krwi. Wszystko miało się w dodatku rozpocząć wśród popiołów niegdyś uprawianych pól i w żarze słońca. Mimo to Fjelfolkowie wydawali się być w dużo gorszych nastrojach. Jak się okazuje, w państwie miała miejsce jakaś epidemia, objawiająca się wielotygodniowymi biegunkami i wymiotami. Wielu żołnierzy było zbyt osłabionych żeby w ogóle wejść tego dnia na mur. Nadzieją nie napawał również widok ogromnej armii, która bardzo sprawnie szykowała się do oblężenia przy akompaniamencie rytmicznego uderzania bębnów wojennych. Na murach obrońców można było za to dostrzec świeżo wybudowane w tym roku trebusze, a cała twierdza prezentowała się bardzo imponująca na tle ogromnego pasma górskiego, o które całe miasto było oparte. Przed bramy wypchnięto wygnańców, którym pozwolono swobodnie odejść. Z ich relacji można było się domyślić, że każdy przedstawiciel rasy Phang miał do wyboru wygnanie lub żywot w wyizolowanej strefie Specjalistycznego Ośrodka Szkoleniowego ulokowanego u podnóża gór. Ci pierwsi zostali natychmiastowo uzbrojeni i mieli w ramach swoich możliwości próbować pomóc w natarciu, tym drugim szczęście nie miało w przyszłości specjalnie dopisać.

Zaczęło się. Już na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że Phang chcą zająć zamek w jak najszybszym tempie i najlepiej z wielu stron jednocześnie. Dziesiątki ogromnych kładek rzucane nad fosę miały umożliwić przedostanie się ekipom z drabinami i taranem. Wszystko działo się w niesamowitym tempie, lecz bardzo szybko się okazało, że ulegnie ono jedynie akceleracji. Gdy tylko poleciała pierwsza salwa strzał i pocisków z trebuszy, miasto Fjelfolków rozbrzmiało jednostajnym dźwiękiem tysięcy rogów – wszyscy mieszkańcy odzyskali w tym momencie ten okruch nadziei, gdyż ich wielki obrońca nadchodził. Takaisin. Nadzieja ta została jednak bardzo szybko złamana, mimo że ponoć niektóre osoby widziały już ogromne monstrum wyłaniające się ze swojego legowiska w górach. Niemalże w odpowiedzi na sygnał obrońców, dowódcy Phang zadęli we własne rogi. Wtedy to właśnie wszyscy mieszkańcy, obrońcy, atakujący i każdy kto miał w ogóle okazje zobaczyć to zjawisko, stracili grunt pod nogami i zapoznali się bliska z szybko zbliżającą się ziemią. Większość do tej pory twierdzi, że to góra eksplodowała. Co bardziej wykształceni byli w stanie rozpoznać serię kontrolowanych, potężnych eksplozji na paśmie górskim i ogrom spadającej na miasto lawiny. W trakcie osuwania się bloków skalnych, miały miejsca kolejne eksplozje; tym razem jednak był to prawdopodobnie efekt zasypania magazynów minerału kometowego Fjelfolków lub miejsc, gdzie był aktualnie przenoszony. Spowodowało to dodatkowe eksplozje, które przyczyniły się do amplifikacji tych oryginalnych w stopniu, którego chyba nikt do końca nie przewidział. Wraz z osuwaniem się lawiny, wybuchy te nie tylko dodatkowo przyczyniły się do zniszczenia zbocza, ale także wystrzeliły już spadające głazy na taką odległość, że potrafiły one przelecieć całe miasto i nawet dalej. Przez ponad pół minuty nie było choćby jednej osoby, której udało się stanąć na nogi na dłużej niż sekundę. W tym czasie lawina zasypywała i kompletnie dewastowała wszystko, co stanęło jej na drodze – zaczynając od Specjalistycznego Ośrodka Szkoleniowego, przez Suuri Amfiteatteri na niektórych fragmentach muru kończąc. Siła fali uderzeniowej była tak duża, że zepchnęła i połamała wszystkie drabiny oblężnicze, większość kładek zsunęła do wody, a samą bramą wjazdową wraz z wbitym weń taranem położyła trupem setki stojących dalej tarczowników. Wszyscy, którzy choćby jedną nogą stali na murze, zostali wymieceni daleko poza obszar fosy, a na armie najeźdźców posypały się całe tony gruzu i fragmentów zniszczonych domostw. Gdy już wszystkim udało się podnieść i mniej więcej zrozumieć, co właściwie miało miejsce, widoczność uniemożliwiała zobaczenie końca własnej ręki. Wydawało się, że limit wybuchów na jeden dzień już został wyczerpany, lecz po kilku minutach dwa niebronione obszary nadkruszonego muru zostały wysadzone i armia zdyscyplinowanych Vizad zaczęła wlewać się do miasta już nie tylko głównym wjazdem. Ze względu na brak widoczności, początkowo wszystkie walki były bardzo rozproszone i chaotyczne. Z czasem i opadem wszechobecnego pyłu zarówno atakujący, jak i broniący zaczęli walczyć w uformowanych szykach. Dopiero wtedy na polu bitwy pojawili się setkami tak zwani Wojownicy Qesadah na swych podniebnych ptakach. Już samo to sprawiło, że Fjelfolkom zmiękły kolana, lecz na horyzoncie pojawiło się coś więcej. Przez niektórych później zwane bronią ostateczną, a przez bardziej wtajemniczonych Nerothem. Latająca jaszczurka, której długość przekraczała dziesięć metrów, a gardłowy ryk zmrażał krew w żyłach. Prawdopodobnie to było główną przyczyną załamania się szeregów Fjelfolków i ich śmierci całymi setkami. Wszystko niemalże przerodziło się w rzeź, lecz wtedy na horyzoncie pojawił się Takaisin. Tysiące strzał, którymi niemalże od razu został ugodzony, zwyczajnie odbiły się od pancerza lub na nim połamały. Nie do końca świadomi niebezpieczeństwa, Vizad runęli na monstrum w poszukiwaniu chwały. Mimo że był dwukrotnie krótszy niż Neroth, a jego skrzydła nie były tak ogromne i rozłożyste, stanowił on prawdopodobnie największe zagrożenie jakie do tej pory Ci elitarni wojownicy widzieli. Para ogromnych szczypiec na przedzie i osiem krótkich odnóży nadawały potworowi wygląd przerośniętego skorpiona. Jak się miało okazać, największy problem stanowił potężny czarno-czerwony pancerz, na którym nie została nawet najmniejsza rysa po strzałach i bełtach. Szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał, Takaisin rozpędził się do prędkości, która wydawałaby się niemożliwa do osiągnięcia. Dopiero ciała setek rozszarpywanych jakby mimochodem kompanów uświadomiła wszystkim z jakim narzędziem śmierci mają do czynienia. Mimo paniki i rzezi, jaka stała się udziałem Takaisina, Phang mieli plan awaryjny także na tą okoliczność. Z niesamowitą precyzją łucznicy Qesadah zanurkowali i korzystając z chwilowego zaskoczenia, umieścili kilka silnych ładunków wybuchowych na skorupie tej abominacji. W całym tym zamieszaniu i przy ciągłych, gwałtownych jego ruchach, minerał kometowy uległ wcześniejszemu zapłonowi. Razem z kilkoma ptakami i ich jeźdźcami, dziesiątki Vizad wokół zostało dosłownie rozniesionych w strzępy. Samego Takaisina tak mocno odrzucił wybuch, że zmiótł po drodze kilka budynków i został zagrzebany głęboko w gruzowisku. Brak jakichkolwiek urwanych kończyć czy choćby krwi był dostatecznym powodem do pośpiesznej ewakuacji agresorów. Wycofując się podpalano co tylko się dało i odwoływało się resztę armii od grabieżczych zajęć. Armia zdołała się wycofać ledwie poza miasto, kiedy niezniszczalny potwór powrócił bez najmniejszego zadrapania. Tym razem na jego spotkanie odpowiedział nie jeden, ale dwa Nerothy. Walcząc, uniosły go wysoko w powietrze i odlatywały z nim jak najdalej od armii. Problem polegał jednak na tym, że Takaisin nie otrzymywał żadnych ran, a samemu udawało mu się je zadać od czasu do czasu nawet takim przeciwnikom. Nim ciężko ranne Nerothy odstąpiły, zrzuciły tego niesamowitego obrońcę głęboko w zdewastowanym paśmie górskim. Armia Phang pierzchała, lecz opuścili miasto w ruinie.



Oddziały Fjelfolków (łącznie 19 oddziałów, ~13 tysięcy, koszt 325 mln #):
2x Miecznicy
2x Tarczownicy
2x Pikinierzy
4x Łucznicy
1x Kusznicy
1x Konnica lekkozbrojna
2x Silmät tuulen
5x Kaupungin vartija

Oddziały Phang (łącznie 50 oddziałów, ~30 tysięcy, koszt 1289 mln #):
1x Uzbrojeni wieśniacy
4x Tarczownicy
3x Pikinierzy
4x Łucznicy
4x Kusznicy
2x Konnica ciężkozbrojna
20x Vizad
2x Zydersi
7x Wojownicy Qesadah
2x Neroth



Fjelfolkowie:

- Utracone oddziały:
2x Miecznicy
1x Tarczownicy
1x Pikinierzy
4x Łucznicy
1x Kusznicy
1x Konnica lekkozbrojna
2x Silmät tuulen
2x Kaupungin vartija

- Zdziesiątkowane oddziały:
1x Pikinierzy
1x Kaupungin vartija

- Utracone struktury:
Specjalistyczny Ośrodek Szkoleniowy
Suuri Amfiteatteri
Biblioteki
Trebusze
Rolnictwo: poziomy 5-7
Infrastruktura: poziomy 4-8
Czarny rynek: poziomy 1-5
Koszary: poziomy 5-6

- Zasypane struktury:
Rolnictwo: poziomy 2-4
Infrastruktura: poziom 3
Koszary: poziomy 3-4

- Utracony minerał kometowy: 400 kg
- Uszkodzenia twierdzy: naprawa szacowana na 40 mln #
- Zadowolenie społeczeństwa -40%
- Tymczasowe zadowolenie społeczeństwa -20%


Phang:

- Utracone oddziały:
1x Uzbrojeni wieśniacy
2x Tarczownicy
1x Pikinierzy
1x Łucznicy
1x Kusznicy
8x Vizad
1x Wojownicy Qesadah

- Utracony minerał kometowy: 460 kg
- Zadowolenie społeczeństwa +10%
- Tymczasowe zadowolenie społeczeństwa +5%
- Zdobyte łupy: 50 mln #



- Zdziesiątkowane oddziały można przywrócić do normalnego stanu za połowę normalnego kosztu najmu oddziału w trakcie jednego roku. Do tego czasu oddziały są traktowane jako rozwiązane.
- Zasypane struktury można przywrócić do normalnego stanu za połowę normalnego kosztu budowy tego poziomu struktury. Do tego czasu struktury są traktowane jako zniszczone.
- Zadowolenie tymczasowe będzie się zmniejszało z czasem samo z siebie.

Done.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.gsm-java.pun.pl www.opowiadania-blogowe.pun.pl www.cs-fartownia.pun.pl www.minesite.pun.pl www.j23.pun.pl